*Oczami Kayli*
-Jak to nie chcesz?!
-Sam nie wiem, wybacz-mruknął i odszedł.
Czułam się tak, jakby ktoś rozerwał moje serce na tysiące małych kawałeczków i porozrzucał na tym chodniku.
Stałam z niedowierzaniem, wpatrując się w plecy Olivera.
Co ja zrobiłam. Powinnam mu wybaczyć na początku, zamiast odwalać takie cyrki. Skłóciłam wszystkich, straciłam przyjaciół. Byłam pewna tylko Jordana. Nawet Kean ze mną nie rozmawiał.
-Wszystko w porządku?
-Oh, Jordan-zdziwiłam się na jego widok-Szedłeś za mną?
-Tak... Na wszelki wypadek-westchnął-Pójdę z nim pogadać, a ty wracaj do hotelu.
Posłuchałam go i wróciłam. Oczywiście nie uszło to uwadze Nichollsa, który stał przy wejściu, rozmawiając z Lee.
Próbował mnie zatrzymać, ale nie miałam siły z nim rozmawiać. Nie potrafiłam znów spojrzeć mu w oczy. Był moim przyjacielem, ale zniszczyłam to. Dopiero teraz to do mnie dotarło. Wszystko było moją winą, ale nie jego, czy kogokolwiek innego. Poza Oliverem.
-Przepraszam, Matt. Wiem, że źle zrobiłam. Zachowywałam się jak dziwka, naprawdę bardzo cię przepraszam-wpatrywałam się w bruk, powstrzymując łzy.
-Już dobrze-pogłaskał mnie po włosach- Myślałem, że już nigdy cię nie odzyskam.
-Dobrze myślałeś. Teraz wszystko będzie inne.
Nie dawałam rady dłużej tam stać, więc wróciłam do pokoju hotelowego.
Zniszczyłam wszystko. Oliver miał już dość, w sumie mu się nie dziwię. Jordan był przy mnie mimo, że tak chamsko go w to wciągnęłam, Kean nie chciał ze mną już nawet rozmawiać, Lee również. Od dawna ze mną nie rozmawiali, a Nicholls... On mnie zranił, ja jego też i chyba nic nie wróci do normalności.
Wtem ktoś zapukał do drzwi i powoli je uchylił.
-Lee?-zapytałam zdziwiona.
-Ta, chciałem ci tylko powiedzieć, że tęsknimy za tobą. Powinniście być z Oliverem razem. Zawsze i wszędzie. On był pijany, nie chciał tego.
-Wiem, ale ja wszystko spieprzyłam i on już nie chce, to koniec Lee, przepraszam.
-To nie tak, on bardzo cierpi-uśmiechnął się smutno-Ale zapewniam cię, że chce.
Po tych słowach wyszedł, a ja zostałam sama w tym przepełnionym smutkiem pokoju. Myśli kłębiły się w mojej głowie, było ich coraz więcej.
Nie wytrzymywałam ze sobą psychicznie i fizycznie. Coraz bardziej się nienawidziłam, więc w akcie desperacji sięgnęłam po coś tępego, czym mogłabym sobie zrobić krzywdę.
Na początku nie potrafiłam wbić sobie tego w skórę, ale później poszło gładko. Włożyłam w to cały swój smutek, złość, nienawiść i desperację. Po pewnym czasie nawet przestałam czuć ból, a łzy rozmazywały mi obraz.
Z mojej ręki spływała krew. Była wszędzie, otaczała mnie. Oficjalnie zostałam zrujnowana, to wszystko mnie zniszczyło. Czułam, że nie było już dla mnie ratunku.
-Kayla! Co ty wyprawiasz?!
Oliver wbiegł oszołomiony do pokoju i wziął mnie w objęcia.
-Ja... Ja mam ze sobą problemy.
Nie mogłam uwierzyć, że jest tam ze mną. Nic nie mówił, ale był. Trzymał mnie w swoich ramionach, a ja płakałam z bezsilności i szczęścia. Dotykał mnie, znów czułam jego ciepły dotyk i oddech. Słyszałam bicie jego serca, widziałam jego zaczerwienione oczy.
-Płakałeś?-zapytałam, ale nie dostałam odpowiedzi-Przepraszam.
-Nie przepraszaj mnie, dobra? To ja spieprzyłem.
Nie miałam siły mówić, więc po prostu zamknęłam oczy i wtuliłam się w jego koszulkę.
*Oczami Olivera*
Przeze mnie moja dziewczyna sfiksowała. Co gorsze ja razem z nią.
-Jeszcze żadna dziewczyna nie zniszczyła mnie tak, jak ty-uśmiechnąłem się i pocałowałem ją w nos.
Tak, ukrywałem w sobie emocje. Nie chciałem, by ludzie widzieli jak cierpię, więc nie dawałem im się poznać.Tworzyłem wokół siebie solidne mury, teraz dostrzegam, że to był błąd.
Chciałbym zapomnieć o piekle, przez które ostatnio przeszliśmy, ale może tak powinno być. Może taki jest mój los, moje życie od zawsze jest piekłem.
Czasem zastanawiam się, czy nie powinienem tego zakończyć.
Właśnie dotarło do mnie, że mam dla kogo żyć, że ona mnie potrzebuje. Gdybym nie wszedł do jej pokoju, nie przestałaby.
-Możemy zacząć od nowa?
___________________________________________________________
Wiem, że znów krótki i takie tam, ale serio nie mam czasu. Mam go coraz mniej, mam coraz mniej zdrowia, psychiki i sama mam problemy.
Tak, tak typowy fanfic bo się pocięła czy coś, fajnie nie?
A tak serio to naprawdę ostatnio sobie nie radzę, więc nie wiem jak będzie z rozdziałami. Dziękuję, dobranoc.