*Oczami Kayli*
Obudziłam się w tourbusie, stwierdzając, że to chyba jakaś magia. Teleportacja?
Okropnie bolała mnie głowa, brzuch i ręce, które były zabandażowane. Po chwili zauważyłam, że Oliver siedzi obok mnie, nie wiadomo po co i dlaczego. Mimo zmieszania nie potrafiłam powstrzymać uśmiechu.
Myślałam, że to sen, ale był zbyt realistyczny. Mogłam robić co chciałam, kontrolować to, więc go dotknęłam.
To zdecydowanie nie sen.
-Jak się czujesz?
-Dobrze, poza no wiesz-spojrzałam na moje zabandażowane ręce-I poza moją psychiką.
Znów byliśmy obok siebie, nierozłączni. Do czasu.
Leżałam w łóżku cały dzień, a Oliver przynosił mi jedzenie i siedział obok mnie. Nie byłam już taka samotna, wszystko zdawało się iść w dobrym kierunku.
-Jesteś głupia- Jordan ni stąd, ni zowąd pojawił się w pokoju, przerywając ciszę.
-Zamknij się- wytknęłam język- Przepraszam was. Zacznijmy od nowa.
Czułam, że właśnie tego chciałam. Miałam nadzieję, że uda nam się wszystko poukładać i będziemy szczęśliwi na tyle, na ile możemy być.
Codziennie po przebudzeniu i przed zaśnięciem myślę o tamtym dniu. To miał być tylko koncert. Nie spodziewałam się, że wygram możliwość wyjazdu w trasę z moim ulubionym zespołem. Stwierdziłam, że raz się żyje i wzięłam ze sobą przyjaciółkę. Myślę, że to nas zniszczyło. Gdybym jej ze sobą nie zabrała pewnie miałabym do kogo wracać. Mimo tego niczego nie żałowałam. Mogłam spędzać czas z ludźmi, których uwielbiałam. Przyjaźniłam się z nimi. Zrobiłam z siebie także totalną kretynkę i prawie rozwaliłam zespół. Wiele dziewczyn mnie nienawidziło, ale to mnie napędzało. Właściwie to już nie byłam smutna, bo wiedziałam, że to zazdrość. O tak, zdecydowanie powinny mi zazdrościć.
-Jesteś mój- objęłam Olivera.
Nie widziałam jego twarzy, lecz byłam pewna, że się uśmiechnął.
Już wtedy wiedziałam, że to nie byle jakie uczucia. Po wszystkich okropnościach jakie zrobiłam oni dalej mnie lubili.
-Chodźmy coś zjeść!- krzyknął Nicholls, wpadając na Olivera- Niedaleko jest mała knajpka.
Wszyscy uznaliśmy, że to nie głupi pomysł, więc jak najszybciej doprowadziliśmy się do porządku i poszliśmy się najeść.
-Wow- powiedzieliśmy z Oliverem w tym samym czasie, na co chłopak zaśmiał się i pocałował mnie w nos.
-To nie taka byle knajpka- powiedziałam, uśmiechając się od ucha do ucha.
-Hm, ma w sobie trochę z lat 90- mruknął Matt- Wiedziałem, że wam się spodoba!
Jakie "ma w sobie trochę z lat 90"- pomyślałam. Jeszcze nigdy nie byłam w tak klimatycznej knajpce. Wystarczyło przekroczyć próg. To coś jak podróż w czasie- dwa kroki i cofasz się o jakieś 20 lat.
-Co chcesz?- Lee wyrwał mnie z zamyślenia.
-Oh, niech będzie jakieś piwo- uśmiechnęłam się- A teraz przepraszam na sekundkę- wstałam z zamiarem pójścia do toalety.
-Chcesz sprawdzić czy kible są równie "magiczne"?- zaśmiał się Nicholls.
-Coś w tym rodzaju.
Faktycznie były równie "magiczne" jak reszta lokalu, a do tego czyste i pachnące. Z głośników wydobywały się odgłosy natury, które były niesamowicie irytujące. Powinny być odprężające, prawda?
Myjąc ręce, zdałam sobie sprawę z czyjejś obecności . Spojrzałam na lustro. Dwie całkiem ładne dziewczyny stały za mną.
-Coś się stało?- zapytałam.
-Ty pytasz się czy coś się stało?- warknęła niższa- Głupia suka.
-Uhm, już rozumiem. Wyglądałyście na miłe- poprawiłam włosy i uśmiechnęłam się do nich z wyższością.
Właśnie zamierzałam wyjść, kiedy jedna z nich podstawiła mi nogę przez co prawie się przewróciłam, a druga zastawiła drzwi.
-Co jest z wami nie tak? Okej, kochacie BMTH, ale nic nie poradzę na to, że mam większe szczęście od was.
-Zamknij się! Pytasz co jest nie tak z NAMI, ale to my powinnyśmy spytać co jest nie tak z TOBĄ. Myślisz, że nie wiemy co robiłaś?
-Odczep się od nich i wracaj skąd przyszłaś!- krzyknęła brunetka, zastawiająca drzwi.
-Jesteście żałosne. Myślicie, że gdybym zniknęła z pola widzenia Olivera to jego wzrok skupiłby się na was?- zapytałam, zbliżając się do brunetki- Głupie dziewuchy- szepnęłam jej do ucha, po czym odepchnęłam ją od drzwi.
Niestety druga dziewczyna była na tyle szybka, żeby mnie zatrzymać. Złapała mnie za włosy i zaczęła ciągnąć, a na końcu popchnęła mnie na ścianę.
-Skąd w tobie tyle siły- warknęłam, osuwając się na zimne kafelki.
-Zabiję cię, głupia suko!- wrzasnęła.
Tym razem to ja byłam szybsza. Chwilę później ja szarpałam za włosy brunetkę z niewyparzonym językiem, a jej koleżaneczka mnie.
Nie miałam pojęcia co zrobić, bo wiedziałam, że mam małe szanse na wygraną. Poza tym szkoda było mi moich włosów, więc zaczęłam krzyczeć o pomoc. Nie minęła minuta, a do łazienki wpadł książę na białym koniu, ale bez konia.
-Kayla! Co wy kurwa robicie?!- wydzierał się, odciągając ode mnie swoje napalone faneczki.
-Powiedz tym dwóm, że nie tknąłbyś ich kijem, bo nie dociera- wydyszałam.
-Oh, Oliver! Od tej strony jej chyba nie znałeś- niższa dziewczyna udawała zaskoczoną i przestraszoną.
-Owszem, znałem i ma cholerną racje- przytulił mnie do siebie- Kretynki- warknął, po czym opuściliśmy lokal.
Miałam ochotę znaleźć się na odludziu i trochę ochłonąć, ale zamiast odludzia znaleźliśmy tylko ławkę ukrytą pośród drzew.
Opadłam na nią, chowając twarz w dłoniach. Nie chciałam pokazać Sykesowi, że wcale nie jestem taka super silna. Marzyłam o tym, żeby wrócił do chłopaków, a wtedy ja mogłabym się spokojnie wypłakać. Boże, byłam taka słaba i żałosna.
-Przepraszam... To dla mnie trudne i męczące- mówiłam powoli- Nie jestem silna, boję się wszystkich tych dziewczyn, które mnie nienawidzą.
-A to wszystko moja wina- objął mnie.
-Przestań- szepnęłam właściwie do siebie, ale Ollie to usłyszał.
-Nie przestanę i już nigdy cię nie zostawię. Już nikt nie zrobi ci krzywdy, rozumiesz?
-Ja... Chyba chcę do domu- łzy spływały mi po policzkach jak szalone.
_____________________________________________________
Cieszmy się wszyscy, Ania i xsempiternalx żyje wowowow. Nie wiem jak to wyszło, serio i chyba nawet nie chcę wiedzieć, gawd;; Pisanie polskich znaków jest takie męczące ehe.
Pewnie jesteście źli (uwierzcie mi ja też) właściwie to myślałam, że nic więcej już nie napiszę, ale spróbowałam. Później pisało się już jakby samo, więc może nie być to najlepszej jakości.
Jestem zbyt leniwa na pisanie opowiadań, ale jakoś mnie motywujecie. Zastanawiałam się dlaczego tyle was tu zostało. Przecież nie pisałam od kilku miesięcy D: Jesteście niesamowici! Mam nadzieję, że resztę wakacji spędzicie cudownie. Może jest ktoś z Torunia lub się tam wybiera, bo możliwe, że będę tam co jakiś czas :)
poniedziałek, 4 sierpnia 2014
niedziela, 15 czerwca 2014
Uwaga, uwaga!
Czeeść! Wiem, że długo nie pisałam i pewnie z tego względu straciłam wielu czytelników... Jednak wiem, że zyskałam wielu nowych, którzy czekają na kolejny rozdział, KTÓRY NIEDŁUGO SIĘ POJAWI! Taak, dobrze widzicie haha. Jestem w trakcie pisania rozdziału, więc szykujcie się.
Przepraszam, że odeszłam tak nagle, ale to było naprawdę najcięższe ponad pół roku w moim życiu. Fizycznie, psychicznie i pod każdym możliwym względem. Przetrwałam- nie poddałam się i dlatego znów tu jestem. Właściwie dzięki wam... Szczególnie dzięki jednej osobie, która napisała mi na gg chyba najbardziej zajebistą wiadomość ever jeśli chodzi o to opowiadanie haha (jestem pewna, że magiczna Sara to czyta, więc dziękuję i wy również podziękujcie, jeśli czekaliście).
Nie czytałam tego opowiadania od kiedy dodałam ostatni rozdział, ponieważ zwyczajnie mi się nie podoba i nie chcę się dobijać. Mogłam napisać je lepiej, jestem tego świadoma. Nie wiem, czy będę potrafiła je dobrze zakończyć i lepiej pisać dalej, ale mój styl pisania chyba się zmienił (nie myślcie, że przez te miesiące nie pisałam żadnego opowiadania D:). Pomimo tej zmiany nie jestem pewna, czy moje pomysły odnośnie tego opowiadania będą dobre. Właściwie nie wiem jeszcze co zamierzam dalej zrobić.
Jedno jest pewne; Nie ważne jak, kiedy, za ile, jakim kosztem, ale zamierzam doprowadzić was do końca tego ff. Możecie się rozmarzyć nom hahaha.
Nie wiem ile osób będzie to czytać, ale to też jest już dla mnie nie ważne (chociaż miło by było gdyby ktoś komentował czy coś.........................)
Bądźcie ze mnie dumni i czekajcie na kolejny rozdział!
___________________________________________________
Przy okazji pozwolę sobie zaprosić Was na mojego tumblra: http://silverheroin.tumblr.com/ ;)
Przepraszam, że odeszłam tak nagle, ale to było naprawdę najcięższe ponad pół roku w moim życiu. Fizycznie, psychicznie i pod każdym możliwym względem. Przetrwałam- nie poddałam się i dlatego znów tu jestem. Właściwie dzięki wam... Szczególnie dzięki jednej osobie, która napisała mi na gg chyba najbardziej zajebistą wiadomość ever jeśli chodzi o to opowiadanie haha (jestem pewna, że magiczna Sara to czyta, więc dziękuję i wy również podziękujcie, jeśli czekaliście).
Nie czytałam tego opowiadania od kiedy dodałam ostatni rozdział, ponieważ zwyczajnie mi się nie podoba i nie chcę się dobijać. Mogłam napisać je lepiej, jestem tego świadoma. Nie wiem, czy będę potrafiła je dobrze zakończyć i lepiej pisać dalej, ale mój styl pisania chyba się zmienił (nie myślcie, że przez te miesiące nie pisałam żadnego opowiadania D:). Pomimo tej zmiany nie jestem pewna, czy moje pomysły odnośnie tego opowiadania będą dobre. Właściwie nie wiem jeszcze co zamierzam dalej zrobić.
Jedno jest pewne; Nie ważne jak, kiedy, za ile, jakim kosztem, ale zamierzam doprowadzić was do końca tego ff. Możecie się rozmarzyć nom hahaha.
Nie wiem ile osób będzie to czytać, ale to też jest już dla mnie nie ważne (chociaż miło by było gdyby ktoś komentował czy coś.........................)
Bądźcie ze mnie dumni i czekajcie na kolejny rozdział!
___________________________________________________
Przy okazji pozwolę sobie zaprosić Was na mojego tumblra: http://silverheroin.tumblr.com/ ;)
Subskrybuj:
Posty (Atom)