W tamtym momencie nie liczyło się nic prócz mnie i Sykesa. Zupełnie zapomniałam o Chrisie. Szkoda, że przypominał mi o nim sms. Nie wiem dlaczego tak mnie to dotknęło, przecież najwspanialszy chłopak jest tuż obok mnie. Byłam taka głupia. Nie wierzyłam w to co przeczytałam, ale po chwili doszło także zdjęcie.
Łzy wypełniły moje oczy.
-Wszystko dobrze?- zapytał zatroskany.
Nie było dobrze, jak on tak mógł.
Zdradził mnie... z tą szmatą-Jessicą.
Wziął ode mnie telefon. Gdy zobaczył treść smsa i zdjęcie był równie zdumiony.
-Nie płacz, nie możesz... Nie warto-przekonywał, ale nie potrafiłam tak.
*Oczami Olivera*
Kayla siedziała cały czas w łóżku, wychodząc czasem do łazienki. Nie jadła, więc przynosiłem jej jedzenie. Nie potrafiłem patrzeć na to, jak cierpi, ale nie byłem w stanie tego zmienić.
-We will never sleep 'cause sleep is for the weak- darłem się i wyciągałem ją spod kołdry.
Kiedy mieliśmy koncerty lub nocowaliśmy w hotelu ona siedziała w busie. Nie chciałem, żeby była sama i się smuciła, więc też nocowałem w busie. Zawsze spała na moim łóżku.
-Ile zamierzasz tu siedzieć?- kucnąłem przy łóżku.
Atmosferę psuły tylko fanki, krzyczące, żebym wyszedł, że mnie kochają i inne bzdury.
-Idź do nich, chcę spać.
Kocham moich fanów, przecież dzięki nim się wybiliśmy, ale w takich sytuacjach miałem ich serdecznie dość. Chciałem wyjść, pokazać im środkowe palce i wrócić do Kayli.
Middle fingers up, if you don't give a fuck.
Wyszedłem z busa, aby porozmawiać z fankami i je uspokoić. Rozmową bym tego nie nazwał, ale dostały to czego chciały i uciszyły się. Zapanowała cisza, prawie wszyscy sobie poszli, więc wróciłem do tourbusu. Kayla śpiewała piosenkę, którą chyba sama napisała.
And they say, she's in the class a team. Stuck in her daydream... Been this way since 18. (fragment "the a team" autorstwa Eda Sheerana)
Miała piękny, delikatny głos. Gdy usłyszała moje kroki z szelestem schowała kartkę i przestała śpiewać. Chciała, żebym myślał, że śpi. Nie byłaby znakomitą aktorką.
-Masz piękny głos- szepnąłem pochylając się nad nią.
Panowały egipskie ciemności, ale i tak widziałem łzy spływające po jej policzkach.
Jak mogła płakać przez takiego idiotę, przez nic nie wartego gnojka, który ją zranił.
Następnego dnia zachowywała się jeszcze dziwniej, pojazd chyba jej się znudził.
-Kiedy się zatrzymamy?- wypytywała kierowcę dosłownie cały dzień.
Zatrzymaliśmy się dopiero po 22.
*Oczami Kayli*
-Wysiadamy!- zbawienny krzyk.
Wypełzłam spod kołdry po czym założyłam kaptur na głowę. Łzy spływały mi po policzkach.
-Wszystko w porządku?- zapytał Oliver.
Czy gdyby było "w porządku" to płakałabym teraz? No nie sądzę. Nawet nie miałam pojęcia, że tu siedzi.
Zatrzymaliśmy się przy stacji benzynowej z kafejką i o dziwo toaletą w osobnym budyneczku. Całość wyglądała obskurnie. Budynki pokryte były białą, łuszczącą się farbą.
Weszliśmy do środka przez automatycznie rozsuwające się drzwi. Wiecie, takie wejście smoka. Usiadłam przy stoliku w rogu, z daleka od nich. Nie miałam ochoty nic jeść, więc zamówiłam wodę dla świętego spokoju, abym nie zaschła jak kwiatek, stojący w wazoniku na stole.
I znów poczułam się bezsilnie, a łzy napłynęły mi do oczu. Pobiegłam do toalety w osobnym budyneczku. Oparłam się o ścianę i zsunęłam na podłogę, biorąc kilka głębokich oddechów. Siedziałam tak jeszcze kilka minut do momentu, w którym poczułam się lepiej. Uspokojona poszłam usiąść na parkingu. Było duszno, a asfalt był rozgrzany. Uniosłam głowę w górę i patrzyłam na zachmurzone niebo. Cały parking oświetlała jedna latarnia, pozostałe trzy nie działały. Chwilę później na moją twarz kapnęło kilka kropelek deszczu. Mały, przyjemny deszczyk zmienił się w ulewę, która mieszała się z moimi łzami. Nawet nie zauważyłam, kiedy Oliver usiadł obok mnie i okrył mnie swoją bluzą.
-Nie mogę patrzeć jak cierpisz-ujął moją dłoń-Ten dupek nie był ciebie wart, rozumiesz?
-Nie mów tak-łkałam.
-Jeszcze go bronisz? Gdybym miał taką dziewczynę, nigdy bym tak nie postąpił.
Wtuliłam się w niego, aby poczuć jego ciepło.
-Zamknij się wreszcie-mruknęłam.
-Cała się trzęsiesz, chodź.
Wstałam z jego małą pomocą. Trzymaliśmy się za ręce, stojąc naprzeciwko siebie.
-Obiecaj mi, że nie będziesz więcej przez niego płakać.
Przytaknęłam posłusznie, a on wplótł palce w moje włosy i przybliżył się. Nasze twarze ponownie dzieliły milimetry. Czułam jego ciepły oddech... Jego wargi były ciepłe i słodkie, przeszedł mnie dreszcz. Wydawało mi się, że ta chwila trwała tylko kilka sekund, chciałam więcej i więcej. Potrzebowałam go, cholernie. Wtedy przejrzałam na oczy. Byłam zaślepiona Chrisem, nie zwracałam uwagi na osoby, dla których naprawdę coś znaczę.
Kiedy oddaliliśmy nasze wargi szepnęłam mu do ucha "Kocham Cię".
Uśmiechnął się nonszalancko i znów połączył nasze wargi, lecz tym razem w dłuższym i bardziej namiętnym pocałunku. Byliśmy cali mokrzy, a deszcz nie przestawał padać, jednak to nie miało dla nas znaczenia. Oliver chyba stał się dla mnie kimś więcej. Tyle mi do szczęścia wystarczyło.
Chwilę później rozległy się gwizdy i oklaski. Szczęśliwi chłopcy i mniej zadowolona Brooke przyglądali się nam i wykrzykiwali różne sprośne rzeczy. Oh, z kim ja żyję. Tylko Oliver mógł sprawić, że znów zaczęłam się uśmiechać. Tutaj rozpoczęłam kolejny rozdział swojego życia, w którym nie było miejsca dla Chrisa.
Obudziłam się u boku Olivera.
-"Tell me that you need me cause I love you so much. Tell me that you love me cause I need you so much"- śpiewał fragment "Don't go".
Nie chciałam wstawać, chciałam leżeć obok niego, słuchając jak śpiewa.
Uwielbiałam jego głos, uwielbiałam jego tatuaże, uwielbiałam jego osobowość, uwielbiałam spędzać z nim czas, uwielbiałam jego bystre spojrzenie, wszystkie chwile spędzone z nim...
-Wstawajcie gołąbeczki, jedziemy dziś na basen- pieprzył Jordan.
Miałam ochotę mu przywalić, ale tak solidnie.
Musieli wyciągać mnie siłą, ale udało im się. Nienawidzę ich. Poszłam po jakieś rzeczy i zobaczyłam spakowane torby mojej przyjaciółki.
-Przepraszam, wracam do domu. Mama po mnie przyjedzie.
Jak to wraca do domu... Czułam się jakby ktoś wbił mi nóż w plecy, miałyśmy razem spędzić wakacje, my i BMTH. Niestety nie mogłam wpłynąć na jej decyzję, zrobi co uważa za słuszne.
Nie zawracając sobie tym więcej głowy zeszłam na śniadanie. Ten tourbus naprawdę był przestronny.
-Dlaczego Brooke wraca do domu? Wiecie coś na ten temat?- zapytałam chłopaków.
-Nie wiemy, ale może i lepiej- odparł Lee.
Oh, jak miło. Może po części miał rację, ale to moja przyjaciółka. Nawet jeśli miała swoje humory i była czasem nie do zniesienia.
__________________________________________________________
Tym oto sposobem pozbyłam się Brooke, yeah. Mniej osób do ogarnięcia. Miałam zamiar dopisać coś jeszcze, ale no... bywa.
Chciałabym dedykować ten rozdział Marysi. :))) Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Cię poznałam, przyjeżdżaj do Bydgoszczy^^. Nie mam pojęcia kiedy będzie następny rozdział. Mam pomysły, ale czasem po prostu brakuje mi słów i tej cholernej weny.
Świetne :D
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział :d
OdpowiedzUsuńAle się rozmarzyłam *_*
Takie Mrauuu :D <3
Szybko nowy rozdział :**
Aż chce się czytać <3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny :D
Oh, to jest świetne. Chcę więęęęęęęęęceeeej! *.*
OdpowiedzUsuńProszę, pisz szybciej te rozdziały.
Oh, to jest świetne. Masz talent do pisania *.*
OdpowiedzUsuńChcę więcej!
Proooszę, pisz szybciej t rozdziały. Albo od razu wydaj książkę! XD
Hahaha, postaram się pisać szybciej :) Chciałabym wydać książkę, ale to niestety niemożliwe (póki co) hihi
Usuńze stardolla znalazłam link, i zdziwiłam się że akrat piszesz o tym, kocham BMTH :) wiem że to opowiadanie, ale pisząc nie zapominaj o faktach typu Hannah Snowdon ;p czekam na kolejne rozdziały :*
OdpowiedzUsuńwłaśnie o to tutaj chodzi, że nie piszę dokładnie zgodnie z faktami :))
OdpowiedzUsuńTy niedobra, pozbyłaś się Brook. :D. Ale dobrze, wkurzała mnie;D. Rozdział świetny, więcej takich. ; 3
OdpowiedzUsuńFajnie, że tak szybko :3 Chcę więcej!
OdpowiedzUsuńMasz talent <3
Nie wierzę, że jestem/byłam tak w tyle, a tyle się dzieje... ommmm :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ♥